martes, 7 de octubre de 2008

Ciechanów recuerda a los polacos que lucharon en Zaragoza

El periódico local del municipio de Ciechanów (50.000 habitantes) y sus alrededores, Tygoddnik Ciechanowski, publicó a lo largo del pasado mes de julio dos artículos, a página completa cada uno de ellos. Uno sobre las tropas polacas que lucharon en el ejercito de Napoleon en los sitios de Zaragoza y otro la ciudad, la Expo y Aragón. Dos reportajes de Katarzyna Pelka, que visitó nuestra comunidad y conoció de primera mano asuntos de nuestra historia, nuestro presente y la realidad maña. En ellos, Pelka relata desde las vivencias de las tropas polacas por las tierras aragonesas durante las guerras napoleónicas, hasta los monumentos de Zaragoza, la localidad de Alagón y demás aspectos de su viaje. A continuacion reproduzco integramente el primero de los dos articulos, el que habla de los soldados polacos, a la espera de poder ofrecer su traduccion y el segundo de ellos.

Ciechanowianie pod Saragossą

"Ciechanowskie stowarzyszenie odtwarzające historyczną formację 1 Pułk Piechoty Legii Nadwiślańskiej spotkało niemałe wyróżnienie, zostało zaproszone do uroczystych obchodów dwusetnej rocznicy oblężenia Saragossy (Los Sitios), które odbywało się w dniach 14 – 15 czerwca 2008 r. Obok Polaków brali udział Francuzi i Włosi, którzy choć nie walczyli w czasie wojny w Hiszpanii, to jednak mieszkańcy dużo im zawdzięczają i stąd ich obecność w Saragossie. I rzecz jasna – byli też Hiszpanie.

Tym razem na Półwyspie Iberyjskim pojawiliśmy się na serdecznie zaproszenie strony hiszpańskiej i głównego organizatora Jose Luisa Sorando. Sorando prowadzi grupę pasjonatów historii i dawnym wojskiem napoleońskim, a także zajmuje się organizacją rekonstrukcji historycznych, takich jak ta, w której „ciechanowska legia nadwiślańska” miała olbrzymią przyjemność uczestniczyć. Przyjął nas z wielką życzliwością, starając się zadbać o nas jak najlepiej, można powiedzieć ze słowiańską gościnnością. Po blisko czterdziestogodzinnej podróży, (znacznie krótszej niż ta, którą odbyli piechurzy Legii) dotarliśmy na miejsce. Zamieszkaliśmy w Alagon, położonym blisko Saragossy, stolicy prowincji w północnej Hiszpanii, Aragonii. zakwaterowano nas w bardzo historycznym miejscu. W Alagon, w budynku klasztornym, który dwieście lat temu pełnił funkcję szpitala żołnierzy francuskich. Tak opisywał go Henryk Brandt w swoim pamiętniku „Moja służba w Legii Nadwiślańskiej”: „Na sam jego widok dreszcz mnie przebiegł. Był to wysoki, kilkupiętrowy, klasztorny budynek, stojący w mieście trochę na uboczu. Codziennie wyrzucano z niego oknami obnażone trupy, ładowano je na wozy, wywożono paręset kroków i grzebano w olbrzymich dołach, rzucając w nie ciała całemi stosami.

Hiszpanie wezwani do tej roboty, spełniali ją z widocznym zadowoleniem.”.

Rzeczywiście przez lata budynek nie wiele się zmienił, mimo rozwoju miasta, wciąż stoi na uboczu. My natomiast w konwencjonalny sposób opuszczaliśmy dawny szpital, zawsze przez drzwi. By od pierwszych chwil zaznaczyć swoją obecność i w pełni znaleźć się w tym dziejowym miejscu przez okno wywiesiliśmy sztandar pułku. W dawnym szpitalu mieszkaliśmy wspólnie i zgodnie z Hiszpanami oraz Francuzami. Zostaliśmy bardzo serdecznie przez naszych gospodarzy przyjęci. Jose Luis Sorando z wielkim zaangażowaniem opowiadał o pobycie 1 Pułku Piechoty Legii Nadwiślańskiej i innych wojsk polskich w Hiszpanii. Oprowadzał nas po wąskich uliczkach Alagon, z iście południowym temperamentem opowiadał o starciach, które dokładnie dwa stulecia temu miały miejsce (13 i 14 czerwca 1808 r. pod Alagon i pobliskim Mallen) oraz rysował ich plany, byśmy mogli jeszcze lepiej to sobie wyobrazić. Wąskie uliczki, stare mury domów i licznych kościołów. Już wielu z nas oczyma wyobraźni, po wielokrotnych lekturach pamiętników Brandta i Broekere’a czy „Popiołów” Żeromskiego widziało tę bitwę i kryjących się po bramach woltyżerów. Niemal czuło zapach prochu, słyszało wystrzały artylerii i widziało czarne oczy Hiszpanek trwożliwie wyglądające przez szpary okiennic. Nie mogły patrzeć inaczej skoro „nadchodzących Polaków wystawiono ludowi jako naród dziki. Część prostego gminu uwierzyła, że Polacy są ludożercami, dlatego z nieśmiałością wychylał się lud z mieszkań swoich, gdy polskie pułki przechodziły. Ze wstydem potem wyznawały kobiety, że podczas pierwszego przechodu pułków polskich kryły dzieci swoje.”

Katarzyna Pełka
Cały artykuł w numerze 27 TC z 1 lipca 2008 r."

No hay comentarios: